Maria Zdybska — Wyspa Mgieł

środa, 31 lipca 2019


Autor: Maria Zdybska
Cykl: Krucze serce (tom 1)
Wydawnictwo: Genius Creations 
Data wydania: 15 maja 2017
Kategoria: fantastyka
Liczba stron: 480






- Piracki honor? - zadrwił, unosząc wysoko brwi.

- Piracka duma - poprawiła go lodowatym tonem. - Honor jest dla naiwnych rycerzyków w lśniącej zbroi - prychnęła.


Skoro już zabrałam się za książki polskich autorów, czas najwyższy na Wyspę Mgieł Marii Zdybskiej. Tę powieść, podobnie jak Mrok, poleciła mi Ola z Demonicznych Książek. Zdecydowałam się na nią ze względu na to, że jest to fantastyka - mój ulubiony gatunek. Wcześniej twórczość Marii nie była mi znana, jednak tak jak w przypadku dwóch poprzednich polskich autorek cieszę się, że miałam okazję ją poznać. 

 Czasami dwie dusze łączy więź silniejsza niż śmierć.
Ona – przybrana córka pirata, uratowana z morskiej kipieli. W jej przeszłości ukryty jest klucz do potężnej mocy, która może przynieść wybawienie lub zgubę.
On – potężny mag, wyrzutek, arogant i sybaryta. Od lat poszukuje, choć sam nie wie, czego i dlaczego.
Kiedy jednak ich drogi się spotykają, przejmują nad nimi kontrolę siły potężniejsze od nich samych. Bogowie i demony, nieumarli i czarnoksiężnicy, zapomniana magia i stracone życia – droga do ich poznania zaczyna się na tajemniczej Wyspie Mgieł.

[opis wydawnictwa] 


Pomysł na fabułę jest po prostu świetny, idealnie wpasował się w moje upodobania. Piraci, magia, tajemnice...Uwielbiam takie klimaty! Autorka stworzyła intrygujący świat, w którym młoda Lirr próbuje się odnaleźć, będąc pod "opieką" znienawidzonej przez nią księżnej Maeve. Dziewczyna prowadzi zwyczajne życie, aż do momentu pojawienia się pewnego tajemniczego medyka, który ma pomóc księżnej. W tym celu wysyła dziewczynę na Wyspę Mgieł. 
Zakochana po uszy w synu Maeve, księciu Caelu postanawia wyruszyć dla niego w nieznane, aby uratować życie kobiety. Podczas jej podróży mamy okazję spotkać wiele ciekawych istot od rusałek po driady, syreny oraz wiele innych. Nie brakuje tu niespodziewanych i zaskakujących zwrotów akcji, dzięki którym nie możemy narzekać na nudę!  

Co do bohaterów...Moją sympatię na pewno zdobył Raiden - ironiczny, bezczelny mag, który udziela naszej bohaterce schronienia. Owa postać jest bardzo intrygująca i tajemnicza, coś łączy go z naszą bohaterką...Pytanie: co? Z chęcią poznam go lepiej w kolejnej części.
Drugą postacią, którą polubiłam jest Milda - rusałka, dziewczyna, która pomaga Lirr w dostaniu się na Wyspę Mgieł, a także wspiera ją w zmianie. 
Jeśli chodzi o samą Lirr - postać ogólnie bardzo mi się spodobała, nie licząc niektórych momentów, gdy jej naiwność mnie po prostu irytowała. Z pozoru zwykła dziewczyna, przybrana córka pirata, kochająca morze, jednak jak się okazuje nie taka zwyczajna...Podoba mi się ta zmiana, która w niej z czasem zachodzi, że w końcu otwiera oczy i nie daje sobą tak pomiatać księciu. 
Postacią, którą ciężko było mi znieść od samego początku był książę Cael, trudno było mi owego bohatera zrozumieć. Z jednej strony wydaje się czuć coś do bohaterki, a z drugiej... Momentami mam ochotę mu przywalić za manipulowanie Lirr. Najlepiej patelnią. I to taką dużą.

Jeśli chodzi o styl autorki to muszę przyznać, że jest bardzo przyjemny, książkę pochłonęłam w ciągu dwóch dni. Podobają mi się pirackie przekleństwa, którymi dość często rzuca Lirrian, jest to coś charakterystycznego dla niej. Nie brakuje fantastycznych opisów, dzięki którym lepiej jest nam wczuć się w świat książki. I przede wszystkim magia - po traumie, której doświadczyłam w Wiedźmie morskiej, mam obawy co do takich książek i sięgam po nie z lekkim dystansem, jednak tutaj autorka nie zawiodła! (Bogu dzięki! Nie zniosłabym kolejnego wyczarowywania sukienek! ) 

Podsumowując! Jeśli jesteście fanami fantastyki i szukacie akurat czegoś dla siebie - polecam przyjrzeć się Wyspie Mgieł bliżej i dać wciągnąć się w jej intrygującą historię! Barwne postacie, świetne opisy, wciągająca fabuła - czego więcej chcieć? Dodatkowo dzisiaj jest premiera nowego wydania owej powieści, więc tym bardziej polecam zerknąć na owy tytuł! Ja na pewno chętnie sięgnę po kolejną część! 
1

Titans

niedziela, 28 lipca 2019




Jason: This is awesome! Robin and Robin in action!
Dick: Who the hell are you?

Jason: Jason Todd, the new Robin, Robin 2.0, right?

Dnia 21 grudnia 2018 roku na Netflixie pojawił się jak na razie jednosezonowy serial, który platforma przypisała do moich proponowanych. W zasadzie nigdy nie miałam styczności z uniwersum DC, a z motywem superbohaterów obejrzałam jedynie kilka filmów, więc pomyślałam, że dam mu szansę i przedstawię swoją opinię. Sam serial nie jest dostępny w Polsce do obejrzenia na oryginalnej platformie, czyli na DC Universe. Cały sezon, podobnie jak inne produkcje DC, udostępnia nam Netflix. 

Na sam początek przyciąga wzrok i zainteresowanie jedna z głównych bohaterek- fioletowowłosa Rachel (Teagan Croft), która przeżywa tragedię jako nastolatka i odkąd pamięta, zmaga się z ukrytą mocą, której się... obawia? Miałam wrażenie, że ten wewnętrzny ''demon'' towarzyszył jej przez wieki.To właśnie on był prowokatorem kolejnych wydarzeń, które reżyser umieścił w serialu.

Głównych bohaterów jest czwórka, z czego każdy ma... specyficzne umiejętności, które mają pomóc mu w przetrwaniu kolejnych niebezpiecznych sytuacji. Żywa pochodnia, demon, sadysta socjopata i bestia. Zgaduję, że gdyby Meg zobaczyła ten serial, od razu pierwsza by powiedziała ''Asaial! Serial dla Ciebie!''.

Nigdy nie czytałam żadnego komiksu DC comics, więc nie mam porównania do oryginału, lecz spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami na temat całego uniwersum, w którym występują te postacie. I muszę się z nimi zgodzić, bo cały serial pochłonęłam mniej więcej w jeden, półtora dnia.

Postać, która została wykreowana idealnie w moje gusta? Powiedziałabym, że Koriand'r (Anna Diop), ze względu na jej ognisty charakter, lecz zdecydowanie bardziej spodobał mi się Richard ''Dick'' (swoją drogą, imię czasami zobowiązywało...) Grayson (Brenton Thwaites), facet z bolesnymi wspomnieniami z dzieciństwa i ciekawymi przeżyciami z Batmanem, jako jego pomocnik. Sceny jego walki to coś, co najprzyjemniej mi się oglądało w całej produkcji. Natomiast postać, której nie cierpiałam? Czekałam tyle na ten moment w tej recenzji, by trochę poszkalować. Zdecydowanie Jason Todd (Curran Walters), drugi Robin. Był zbyt pewny siebie i denerwujący, bym mogła go polubić. Mimo, że jego występ w serialu był niewielki, to i tak wystarczył mi ten czas, by go znienawidzić. Chłopak został idealnie wykreowany przez Curran'a na zarozumiałego i aroganckiego pomocnika Batmana.

 Moja ogólna opinia? Nie powiem, chciałabym z całego serca obejrzeć następny sezon, szczególnie po zakończeniu, które wyparło mnie z życia na dobre dwa dni. Jak dla mnie, serial na pewno zmieściłby się w folderze ''dobrych seriali, ale nie najlepszych''. Jest to dobra produkcja na weekend, którą można obejrzeć w jedną noc.
0

Agnieszka Sudomir — Panaceum

środa, 24 lipca 2019


Autor: Agnieszka Sudomir
Cykl: Miasto obiecane (tom 2)
Wydawnictwo: Literate
Data wydania: 30 kwietnia 2019
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Liczba stron: 460





Nie,  to miasto z pewnością nie było szare. Może miejscami przypominało sen wariata, może czasami mieszkańców ponosiła fantazja, ale wizerunek szarej, robotniczej Łodzi dawno odszedł do lamusa. 


 Niedawno recenzowałam pierwszą część serii Miasto Obiecane Agnieszki Sudomir. Książka wciągnęła mnie na tyle, że postanowiłam od razu sięgnąć po kolejny tom, który również otrzymałam od wydawnictwa. Faza Rem urzekła mnie świetnymi opisami, pomysłem na fabułę i złożonością głównego bohatera. A jak było w przypadku Panaceum?  

Z nieba leje się żar, Łódź dusi się w kurzu, a komisarz Blattner walczy z własnymi demonami. W takich warunkach przyjdzie mu prowadzić kolejne trudne śledztwo.

W jednym z apartamentowców policja odkrywa ciało młodej pięknej kobiety – uzdolnionej lekarki, której życie przypominało bajkę. W trakcie dochodzenia Blattner musi zbadać środowisko neurochirurgów. Światek wybitnych specjalistów okazuje się jednak bardziej hermetyczny, niż się spodziewał. Czy to specyfika zawodu, czy pracownicy szpitala coś ukrywają?

Pojawiają się kolejne ofiary, a ślady zdają się prowadzić do znanego neurochirurga, niepodważalnego autorytetu w swojej dziedzinie. Nic tu jednak nie jest proste ani oczywiste. Rozwiązanie sprawy zaskakuje nie tylko śledczych, ale także środowisko medyków.

[opis wydawnictwa]

 Igor Blattner powraca, ale i tym razem nie będzie miał w życiu łatwo. Problemy komisarza nie zniknęły, a wręcz przeciwnie - zaczęło pojawiać się ich coraz więcej. Czy policjant poradzi sobie ze swoimi demonami? A jak tym razem poradzi sobie ze śledztwem? I jak ono na niego wpłynie? Tym razem musi stawić czoła nie tylko przeszłości i mordercy, ale także.... Terapii z Dorotą. Czy bohater w końcu upora się z problemami? 
Przyznam szczerze, że postać Igora bardzo polubiłam już w pierwszej części - chociaż jego poglądy w tym tomie niekiedy są sprzeczne z moimi, to jednak na niektóre sprawy patrzymy analogicznie. Podoba mi się, że autorka przy pomocy Blattnera i jego przemyśleń, porusza często ciekawe i według mnie ważne tematy - jak na przykład pogoń za lajkami. Spodobał mi się również wątek z przemianą Igora, która następowała krok po kroku, przez co moja sympatia do owego bohatera stała się jeszcze większa. 

 Przy recenzji Fazy Rem narzekałam na sporadyczny udział Radziejewskiego - tutaj ku mojemu zadowoleniu zmieniło się to! Prokurator występuje o wiele częściej i ma większy wpływ na bohatera. Pojawiły się również nowe postacie, które także zyskały moją sympatię - szczególnie Zojka, młoda dziewczyna, która walczy o swoje miejsce w świecie pełnym testosteronu. Nie mogło też zabraknąć partnera Igora - aspiranta Łukasza Woźniaka, który również boryka się ze swoimi demonami. Ich relacje uległy zmianie, jednak mimo to, wciąż stanowią świetny duet. 

 Co do fabuły to autorka tak jak poprzednio świetnie się spisała! Historia jest bardzo wciągająca i ciężko się od niej oderwać. Genialny pomysł na motyw zbrodni, rozbudowany i nieoczywisty. Wiele podejrzanych, wiele poszlak... Jednak czy trafnych? Zupełne przeciwieństwo Aptekarza! Przyznam, że w połowie książki myślałam, że wiem kto jest mordercą, że znam finał owej historii - jednak Agnieszka Sudomir bardzo pozytywnie nas tutaj zaskakuje. A do tego wątki, które porusza w powieści są naprawdę ciekawe i można wiele z nich wynieść. 

 Przy pierwszej części ciężko było przyzwyczaić mi się do stylu autorki, przy Panaceum nie było już tego problemu - teraz wydawał mi się lekki i z przyjemnością czytało mi się powieść. Oprócz tego wróciły wspaniałe opisy Łodzi, które urzekły mnie w tej książce na tyle, że postanowiłam niedługo odwiedzić owe miasto i spróbować podążać śladami głównego bohatera, spojrzeć na Łódź jego oczami. 

Trochę brakowało mi tutaj przerywników w postaci zmiany perspektywy, które pojawiły się w pierwszej części (bardzo chętnie przeczytałabym mały fragment tej historii oczami Łukasza bądź Radziejewskiego), jednak nie ujmuje to powieści. 

 Ponownie mamy okazję poznać perspektywę policjantów, ale oprócz tego zostajemy również wciągnięci w świat lekarzy. Możemy zobaczyć dobre i złe strony tych często niedocenianych zawodów. I tutaj należą się brawa autorce, ponieważ świetnie sobie poradziła z tym zadaniem. 


 Panaceum to książka, która wciąga od razu - porywająca historia, niespodziewane zwroty akcji, wspaniałe opisy miasta, które aż zachęcają do odwiedzenia go. Przy tej powieści nie można się nudzić, a także nie da się o niej tak łatwo zapomnieć. Uważam, że warto dać owej pozycji szansę. Jeszcze raz dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania obu części.  
5

Megan Goldin — Escape room

niedziela, 21 lipca 2019






WITAJCIE W POKOJU ZAGADEK.
WASZ CEL JEST PROSTY: WYJDŹCIE STĄD ŻYWI.

Kolejna pozycja z empikowej promocji? Cóż, tak jakoś wyszło. Gdybym nie przeglądała ich strony internetowej, jestem pewna, że nigdy w życiu nie trafiłabym właśnie na tę książkę. Nie miałam okazji nigdzie o niej usłyszeć czy przeczytać, a sama autorka nie jest raczej jedną z tych popularniejszych (przynajmniej w moim towarzystwie). Z tego co udało mi się wyczytać, jest to jedyna pozycja pisarki, która została wydana w Polsce (jeśli się mylę, będę wdzięczna za sprostowanie tej informacji). Pojawiła się w tym roku, więc może dlatego nie jest jeszcze o niej głośno? Jednak...czy zasługuje ona na rozgłos?

Jak można się domyślić, postanowiłam dodać ją do koszyka ze względu na okładkę i tytuł. Niby nic szczególnego, ale po obejrzeniu dwóch filmów związanych z pokojami zagadek, musiałam w końcu zabrać się za książkę w tych samych klimatach. W swojej pierwszej recenzji wspominałam, że raczej...nie jestem fanką thrillerów, kryminałów i horrorów. Od tamtego czasu staram się jednak przełamywać i coraz częściej sięgam po tego typu pozycje. Muszę przyznać, że zaczynają mi się nawet podobać. Czy wy też tak macie, że gdy przeglądacie księgarnie internetowe, otwieracie miliony kart, żeby nie zgubić tych wszystkich książek, które was interesują? Ja właśnie tak robię, więc zawsze mam problem z tych, co w końcu kupić, a co na razie sobie odpuścić. Okładka raczej nie jest niczym szczególnych. Zamykająca się winda, a w niej jasnowłosa dziewczyna, która swoją drogą wygląda...przerażająco i tajemniczo? Jednak idealnie oddaje klimat całokształtu. W skrócie, prosta i związana z fabułą. Świetnie.

Co do tematyki. Jest to dobrze napisany thriller z motywem escape roomu, który można w bardzo łatwy sposób zepsuć. W końcu co może zdarzyć się ciekawego w windzie? Czy owy pokój zagadek polegał tylko na jeżdżeniu w górę i w dół? Otóż nie. Nie w momencie, gdy znajdują się w niej takie barwne postacie jak: Vincent, Jules, Sam i Sylvie. Skąd zna się nasza czwórka bohaterów? Pracują razem w dobrze prosperującej firmie. Finanse, duże pieniądze, tajemnice. Czy to nie brzmi jak katastrofa? Aby odzyskać upragnioną wolność, muszą współpracować, a co za tym idzie...zaufać sobie i pozbyć się wszystkich sekretów.

Zanim opowiem o zakończeniu i moim zdaniu na jego temat, chciałabym wspomnieć o bohaterach. Autorka nie stawiała ich w dobrym świetle, ukazując wady i przekręty postaci. Można dojść do wniosku, że wręcz chce nam pokazać, dla czego niektórzy ludzie są w stanie zrobić wszystko. Luksus, pieniądze, własne apartamenty, wycieczki i zabawa. Każdy chce być najlepszy, zarabiać najlepiej i być wyżej od pozostałych. Jednak co z tego, jeśli otaczamy się fałszywymi osobami, które przy pierwszej okazji odbiorą nam to co mamy, a tych dobrych traktujemy okropnie? Takimi ludźmi jest czwórka naszych bohaterów. Do czego ich to doprowadziło?

Dla mnie zakończenie było znane po przeczytaniu niecałych stu stron. Jednak aby je dojrzeć, trzeba starać się wczuć w emocje niektórych z postaci, co moim zdaniem jest bardzo na plus. Książka jest dobra, gdy mamy możliwość przeżywania tego samego, co bohaterowie, możemy się z nimi utożsamiać. Właśnie to dostarczyła nam Megan Goldin. Dodała do tego jeszcze ciekawą i tajemniczą fabułę, kilka niespodzianek i w taki sposób powstała dość dobra pozycja, którą mogę polecić fanom kryminałów.

Czy jest to książka obowiązkowa? Uważam, że nie. Jednak gdy nie mamy szerszych planów czytelniczych, warto po nią sięgnąć, gdyż jest naprawdę całkiem dobra. Do tego nie jest zbyt gruba, więc na wakacyjny wyjazd idealna do torebki czy plecaka. Sama pokusiłam się na zabranie jej na plażę, podczas opalania służyła jako miły dodatek. Jeśli pojawią się w Polsce jeszcze jakieś książki autorki, zapewne po nie sięgnę. 
0

Agnieszka Sudomir — Faza REM

środa, 17 lipca 2019


Autor: Agnieszka Sudomir
Cykl: Miasto obiecane (tom 1)
Wydawnictwo: Genius Creations
Data wydania: 30 września 2017
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Liczba stron: 430








Jedni słowem budująinni zabijają.

Książka trafiła do mnie inaczej niż zwykle - dostałam ją od wydawnictwa. Poszukiwali kogoś do recenzji, więc postanowiłam spróbować. Zgłosiłam się  - i oto jest! Twórczość Agnieszki Sudomir nie jest mi znana, jej nazwisko obiło mi się jedynie o uszy przy antologii Siła jej piękna, do której zakupu przymierzam się od jej premiery. Nie jest to nic dziwnego dla osób znających mój stosunek do polskiej literatury, który od niedawna, powoli ulega zmianie. Stopniowo odmienia się moje nastawienia co do polskich autorów i cieszę się, że miałam okazję poznać twórczość Agnieszki.

Łódź, niegdyś Ziemia Obiecana, dzisiaj miasto pogrążone w nostalgii.
W bloku na Bałutach zamordowano studentkę. Na Julianowie przed swoim domem ginie bogaty lekarz. Morderca pozostawia na miejscach zbrodni fragmenty recept. Kiedy zostaje odnaleziona trzecia ofiara, media podejmują temat „Aptekarza” i w mieście wybucha panika.
Komisarz Igor Blattner musi rozwikłać zagadkę pierwszego od wielu lat seryjnego mordercy w Łodzi. Atakowany przez media, naciskany przez przełożonych, borykający się z problemami w życiu osobistym i kryzysem wieku średniego policjant staje przed największym wyzwaniem w swojej dotychczasowej karierze.
Blattner kieruje się w pracy jedną prostą zasadą. Występek nie zasługuje na wybaczenie, a wyłącznie na sprawiedliwą karę. Czy jednak to credo pomoże czy utrudni mu złapanie mordercy?

[opis wydawnictwa]

Na początku do powieści podchodziłam z lekkim dystansem, pierwsze strony czytało mi się ciężko, książkę odkładałam po pięciu minutach i wracałam po kilku godzinach. Jednak gdy w piątkowy wieczór przysiadłam do niej z kubkiem herbaty, po przebrnięciu przez kilka nudnych stron, w końcu wciągnęłam się w historię i gdyby nie inne obowiązki - pochłonęłabym ją w jeden weekend.  

                             
Najdziwniejszy jednorożec mógł odszukać swoją stajnię.  

Jeśli chodzi o styl autorki, moim największym problemem było przyzwyczajenie się do prostego języka, slangu miejskiego w wypowiedziach bohaterów - szczególnie do nazywania swoim rodziców stary/stara. Dla mnie była to pierwsza książka, w takim stylu, stąd te trudności. Jednak nie ujmuje on tej pozycji, a wręcz przeciwnie, idealnie pasuje do głównego bohatera. Do reszty nie mam zastrzeżeń, autorka zyskała u mnie za świetne porównania. Miło również było dostać przerywniki w postaci perspektywy innej osoby, szkoda tylko, że było ich tak mało. Chętnie dowiedziałabym się co siedziało w głowie danej postaci. Urzekło mnie również przywiązanie do miasta - Łodzi, które autorka pokazuje nam przy pomocy Igora. (Aż nabrałam ochoty odwiedzić Łódź)

Cały pomysł na fabułę jest intrygujący. Wiele przyjemności sprawiło mi odkrywanie krok po kroku motywu naszego Aptekarza oraz rozszyfrowywanie z naszym komisarzem zagadki zostawionej przez owego mordercę. Cały zamysł wmieszania w to pewnej grupy (nie chce tutaj za dużo zdradzać i odbierać tego momentu) i świata, który jest bliski autorce, uważam za genialny, a także skłaniający do refleksji. Agnieszka bardzo dobrze poradziła sobie z pokazaniem nam, jak wygląda świat z perspektywy policjanta, że nie koniecznie jest tak kolorowo jak z góry zakładamy. Jeśli chodzi o zakończenie książki, to przyznam, że oczekiwałam trochę więcej - liczyłam na dłuższy, cięższy dla Igora pościg za seryjnym mordercą. 


Gdyby nie bezsenność, sen byłby snem, a nie czarną wiecznością. 

Jednak chyba najbardziej ze wszystkiego podobało mi się jak złożoną postacią był Igor Blattner. Człowiek, który kierował się jedną zasadą - każde przestępstwo powinno zakończyć się sprawiedliwą karą. Świetny policjant, przywiązany do swojego miasta, który z pozoru wiedzie normalne, spokojne życie. Mężczyzna boryka się z trudną przeszłością, która nie daje mu spokoju i powraca w snach, a także w rzeczywistości. Czasami ciężko było mi pojąc jego rozumowanie, ale bywały i momenty, gdzie popierałam jego zdanie, wiele też dało mi do myślenia w niektórych kwestiach. 

Ale gdy pomyślę o bohaterach pobocznych, czuję żal i jestem w niektórych przypadkach trochę zawiedziona. Szczególnie jeśli chodzi o postać nowego prokuratora -Radziejewskiego. Pojawia się na początku i tylko wtedy mamy krótką chwilę na poznanie owej osoby trochę lepiej. Z rozwojem fabuły Radziejewski jest tylko wspominany, liczyłam, że będzie odgrywał ważniejszą rolę w całej historii i będzie miał większy wpływ na Igora. Natomiast jeśli chodzi o  partnera Blattnera - aspiranta Łukasza Woźniaka - nie mam zastrzeżeń. Urzekło mnie w ich relacji motyw mentora, Igor jako starszy i doświadczony policjant w trudniejszych momentach starał się doradzać młodszemu koledze. 

To już druga pozycja autorstwa naszych rodaków, która przypadła mi do gustu. Świetny pomysł na fabułę, ciekawe nawiązania i motywy, genialne opisy i do tego intrygująca postać Igora Blattnera. Książka ma kilka niewielkich niedoskonałości, jednak mimo to urzekła mnie w całej swojej okazałości. Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania owej powieści. W przyszłości na pewno sięgnę po następne dzieła Agnieszki Sudomir. Na dniach mam zamiar zabrać się za drugą część Miasta Obiecanego, a więc wyczekujcie recenzji! 
7

Kidnapping Stella (2019)

niedziela, 14 lipca 2019


Na film trafiłam całkowicie przypadkowo. Wcześniej nie miałam okazji o nim usłyszeć, co raczej nie jest niczym dziwnym, gdyż pojawił się dopiero w tym miesiącu. Miałam zamiar dokończyć ostatni sezon Friends, jednak gdy weszłam na Netflixa, na głównej stronie ujrzałam zwiastun owego filmu. Obejrzałam kawałek, przeczytałam opis i zdecydowałam się na włączenie produkcji. Po kilku minutach przerwałam i zajrzałam na Filmweba. Chciałam przeczytać opinie innych użytkowników, żeby zobaczyć czy w ogóle warto spędzić ponad godzinę przy owej ekranizacji. Przyznam, to co zobaczyłam wcale mnie nie zachęciło. Film posiadał mało recenzji ze względu na to, żeby po prostu był czymś nowym. Żadna nie wypowiadała się o nim w sposób pozytywny. Jednak mimo to, obejrzałam go.

Czy to był błąd? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytanie. Na podstawie opisu pomyślałam, że może być ciekawie, gdyż produkcja wpasowuje się w tematykę filmów, które lubię. Porwanie, zagadka i niespodziewane zwroty akcji (na które oczywiście liczyłam). Jest to thriller produkcji niemieckiej, wyreżyserowany przez Thomas Siebena. Światowa premiera odbyła się 12 lipca 2019 roku, więc tak jak mówiłam, niedawno.

Na początku poznajemy dwóch mężczyzn, którzy okazują się być wspólnikami w porwaniu. Tom (Max von der Groeben) i Vic (Clemens Schick) poznali się w więzieniu. Po wyjściu razem postanawiają stanąć na nogi i planują porwanie. Ofiarą pada Stella (Jella Haase), córka bogacza. Dość...typowe? Racja. Poza kilkoma zwrotami akcji (które były przewidywalne), kompletnie nic się nie działo. Muszę przyznać, że w niektórych momentach aż zasypiałam. Po połowie seansu wyłączyłam film i poszłam spać. Dokończyłam go dopiero następnego dnia rano.

Postacie. Tutaj nie ma dużo do opisywania. Poznajemy tylko trzech kluczowych bohaterów, którzy na dobrą sprawę nie wyróżniają się niczym szczególnym, poza swoją głupotą. Czasami zastanawiałam się  Halo, co ty robisz? Oszalałeś? Jezu, nie wierzę w to co się dzieje. Te trzy zdania towarzyszyły mi przez cały film. Nie wiem czy kiedykolwiek widziałam bardziej bezmyślne postacie. Ta produkcja postawiła innym bardzo wysoko poprzeczkę.

Zakończenie całkowicie typowe. Myślałam, że chociaż ono jakoś uratuje nudną całość, no ale niestety. Niczym nie wyróżniało się spośród produkcji tego właśnie gatunku. Cóż, zawiodłam się. Ostatnio tak dobrze szło mi z wybieraniem odpowiednich filmów. Wręcz się nimi zachwycałam i polecałam każdemu, komu tylko mogłam. Kidnapping Stella będę natomiast każdemu odradzała.

Kiedy film będzie jednak "dobry" do obejrzenia? Kiedy nie macie w planach kompletnie nic innego, a chcecie znaleźć jakiś zapychacz czasu. Ekranizacja jest dobrym pomysłem na zanudzenie sobie jeszcze bardziej popołudnia. Tylko ostrzegam. Zróbcie sobie jakąś dobrą kawę/herbatę, kupcie jedzonko i na pewno nie zapomnijcie o telefonie, który umili wam czas. Sama z niego korzystałam w najnudniejszych chwilach (tak, nawet moje sudoku było ciekawsze od tego filmu, polecam). Czy gdybym miała go obejrzeć jeszcze raz, zabrałabym się za to? Prawdopodobnie nie? Wolałabym obejrzeć kilka odcinków Friends lub innego serialu/filmu. Mam jednak nadzieję, że przez tę ekranizację nie rozpoczęłam złej passy i następną produkcją, którą obejrzę będę się zachwycała i wam ją polecę.
0

Rebecca Ross — Narodziny Królowej

środa, 10 lipca 2019



Jak mam cię zapamiętać? Jako kroplę lata wiecznego czy kruchość kwiecia wiosennego? Porywający ogień jesieni czy mróz najdłuższej z zimowych nocy? Nie, nic z tych rzeczy, bo wszystkie przeminą, a ja i ty, choć rozdzieleni morzem i lądem, nigdy nie zblakniemy.


   Pragnę zauważyć, że ta powieść z początku wcale nie miała się znaleźć w mojej kolekcji. Wybrałam ją, ponieważ na Taniej Książce trwała promocja na trzy książki w cenie jednej, a ona jako jedna z nielicznych w miarę mi pasowała. Również sam tytuł był dość chwytliwy. Nie ukrywam, że to była jedna z moich najlepszych lektur w tym roku.

   Pasja to jeden z największych darów, jakie można otrzymać. Czasem jednak trzeba poszukać nieco głębiej i zanurzyć się w świat, o jakim dotąd nam się nie śniło.
    Valenia jest niezwykłym królestwem, w którym ponadprzeciętne jednostki mogą łatwo wybić się i zaistnieć w świecie. Brienna niestety w żaden sposób nie czuje się ani niezwykła, ani nawet ponadprzeciętna. Dziadek wysyła ją do prestiżowej szkoły, gdzie ma się skupić na rozwijaniu swojej przyszłej pasji.
    


   Tymczasem okazuje się, że dziewczyna nie jest zainteresowana żadną możliwością i szybko uznaje, że do niczego się nie nadaje. Mimo że osiąga względnie dobre wyniki, nie wybiera swojej pasji. W związku z tym nie zdobywa też patrona, który miał pomagać jej rozwijać umiejętności i kształtować je w odpowiednim kierunku. Wydawać by się mogło, że zdecydowanie jest z nią coś nie tak, jednak niespodziewanie pojawia się tajemniczy opiekun, który postanawia wziąć ją pod swoje skrzydła. Czy Brienna staje właśnie przed jedyną w swoim życiu szansą na lepszy rozwój? Do jakich rzeczy będzie musiała się posunąć, by osiągnąć sukces?


[opis wydawnictwa]

   O czym na początek warto wspomnieć- książkę bardzo łatwo się czytało. Mimo, że akcja dzieje się gdzieś w XVI wieku, autorka nie dała zbytnio tego odczuć; przynajmniej nie mi. Opis Magnalii i pasji, które studiują utalentowane dziewczęta mnie urzekł, szczególnie, że jedną z nich była wiedza, coś, co od razu wiedziałam, że będzie to mój, jak i bohaterki kierunek. Mimo jej długiej wędrówki i prób odszukania miejsca, w którym mogłaby się odnaleźć, wreszcie dała radę, czego serdecznie gratuluję, zmarnowałaś cztery lata!

   Fabuła jest chwytliwa i wciągająca, co w ostatnim czasie nieczęsto mi się zdarza. Przyznam, że całość przeczytałam w jedną noc. Może jedynie mam kilka zastrzeżeń co do głównej bohaterki. Piękna dziewczyna, która ma zbawić inną krainę i oczywiście jest nieomylna w swoich planach i działaniach.

   Postacie, które uwielbiałam? Castier! To osoba, która przypadła mi do gustu od samego początku! Towarzyszył Briennie od pierwszych stron i okazywał troskę, mimo zakazów panujących w szkole. Tajemnicza mgła, jaką był owiany jeszcze bardziej mnie do niego ciągnęła. Cieszę się z zakończenia, które przypadło jego postaci. 

   Ktoś, kogo nie lubiłam? Wdowa i Ciri, mimo, że obie były miłe, jakoś nie pasowały mi przyjazne postacie do takich imion. Obie pojawiały się rzadko, lecz dalej niezbyt za nimi przepadałam. Wdowa z początku była tajemniczą osobą i taką pozostała do końca książki, choć było wokół niej sporo zamieszania! Ciri natomiast jak dla mnie została wyrzeźbiona na dziewczynę, która zawsze chce być najlepsza i najmądrzejsza.

   Wadą były też dla mnie drzewa genealogiczne umieszczone na początku książki- postacie ukrywały się pod fałszywymi nazwiskami i imionami, ale łatwo dało się je odkryć, jeśli znało się ich ród.

   Podsumowując- naprawdę podobała mi się ta książka! Zdecydowanie obecnie jedna z moich ulubionych. Fabuła i (większość) postaci podpasowały mi idealnie i byłam... zawiedziona, że tak szybko minęło tych kilka godzin z Brienną. I mimo, że trafiła do mnie przypadkiem, jestem pewna, że od razu jak będę mogła sięgnę po kolejną część.
3

OtherLife

niedziela, 7 lipca 2019



Przeglądając Netflixa w poszukiwaniu czegoś na pierwszy od dawna, wolny sobotni wieczór natrafiłam na OtherLife. Po opisie film wydawał się ciekawy, opinie użytkowników również były w większości pozytywne - więc postanowiłam dać mu szansę. I nie żałuję. 

Film opowiada o młodej wynalazczyni - Ren Amari (Jessica de Gouw), która potrafi ingerować w ludzki umysł. Kreuje wirtualną rzeczywistość, zmienia przestrzeń oraz poczucie upływającego czasu. Prowadzi firmę razem z Samem (T.J. Power), który ma nieco inne plany co do ich projektu - niekoniecznie etyczne. Kobieta swoim patentem próbuje wybudzić brata ze śpiączki. Jednak jak wiadomo ingerencja człowieka nie zawsze kończy się dobrze, także tym razem nie obejdzie się bez komplikacji. 

Muszę przyznać, że ze wszystkich aktorów, którzy zagrali w owym tytule znana jest mi jedynie Jessica de Gouw, ze względu na gościnny udział w serialu Arrow. Pozostali są mi kompletnie obcy, co nie oznacza, że ich gra aktorska była kiepska - a wręcz przeciwnie, zagrali dobrze. Umieli oddać emocje towarzyszące bohaterom podczas różnych sytuacji. 


OtherLife jest australijską produkcją z 2017 roku. Za reżyserię odpowiada Ben C. Lucas, który na swoim koncie oprócz owego tytułu, ma jeszcze dwie inne produkcje, którym chętnie się przyjrzę, ponieważ recenzowany przeze mnie film był naprawdę dobry. Przeglądając informacje o scenarzystach byłam trochę zaskoczona, ponieważ były to w większości osoby, które ostatnio przy scenariuszu pracowały w latach 90 - ale mimo to świetnie się spisali. W Internecie dowiedziałam się, że film został nakręcony na podstawie książki Solitaire autorstwa Kelley Eskridge.

Film uznaje, za warty obejrzenia przede wszystkim ze względu na fabułę. Niespodziewane i zaskakujące zwroty akcji oraz ciekawy pomysł na kreowanie wirtualnej rzeczywistości, nowoczesna technologia. Pokazanie, że każdy jest więźniem swojego umysłu i tylko od nas zależy czy się wydostaniemy, czy jesteśmy otwarci na inne możliwości. Bywały na początku momenty, w których się gubiłam, ze względu na przeskoki między scenami, których chyba w 100% nie zrozumiałam. Były to przeskoki między ciągłymi wydarzeniami a jakby wywiadem/przesłuchaniem głównej bohaterki? Trochę zbędne jak dla mnie, ale dało się je znieść. Soundtrack w owej produkcji przypadł mi do gustu. Klimatyczna muzyka, idealnie była dobrana do toczącej się akcji. Jed Palmer wykonał kawał dobrej roboty! 

Jeżeli lubicie sci-fiction gorąco polecam zapoznać się z owym filmem. Nie jest to gatunek po, który sięgam często, ale bardzo przypadł mi do gustu. Uważam, że warto dać mu szansę, na sobotnie wieczory jest idealny. 
0

Alicja Wlazło — Mrok

środa, 3 lipca 2019


Autor: Alicja Wlazło
Cykl: Zaprzysiężeni (tom 1)
Wydawnictwo: Genius Creations 
Data wydania: 8 marca 2018
Kategoria: fantastyka
Liczba stron: 414







– Nie to chciałam powiedzieć! Wiem, że jesteś groźny, ale… – Przygryzłam mocno wargę.
– Ale?
Pochylił się i spojrzał mi głęboko w oczy. Zatraciłam się w nich, wypowiadając prawdę.
– Ale przy tobie czuję się bezpieczna. 


Muszę przyznać, że jest to pierwsza - od ładnych kilku lat, książka polskiego autora jaką przeczytałam. Pewnie nie trafiłaby na moją półkę, gdyby nie poleciła mi jej Ola z Demonicznych Książek. Na początku byłam strasznie niechętna, miałam spory uraz do polskiej literatury. Gdy długo nie mogłam znaleźć czegoś ciekawego dla siebie, zerknęłam na owy tytuł i zdecydowałam się dać mu szansę. I przyznaję, że nie żałuję. 

Nadchodzi mrok i nikt się przed nim nie ukryje!
Laureen miała wszystko, czego tylko mogła zapragnąć: kochającą rodzinę, wymarzoną pracę i wspaniałą przyszłość. Miała, do chwili kiedy w jej życiu pojawił się tajemniczy Sigarr. W mgnieniu oka otaczający ją perfekcyjnie uporządkowany świat wypełnił chaos.
Potępieni i Zaprzysiężeni toczą od tysiącleci brutalną wojnę. Laureen ma w niej do odegrania kluczową rolę, ale musi stanąć do walki o wszystko co kocha.
Czy znajdzie w sobie dość odwagi?


                                                                                             [opis wydawnictwa]


Na początku po przeczytaniu opisu nie oczekiwałam po książce zbyt wiele. Spodziewałam się raczej kolejnej typowej powieści fantastycznej, powielanego schematu. Strasznie się bałam zaczynać ją, w obawie, że jeszcze bardziej zniechęcę się do polskiej literatury. Mrok przeleżał trochę na mojej półce, wędrował po znajomych i rodzinie, aż w końcu stwierdziłam, że przyszedł jego czas. Już pierwsze strony mnie zaskoczyły, podoba mi się, że autorka stopniowo wprowadza nas w ten świat, że nie od razu zasypuje nas masą informacji o Zaprzysiężonych. Powieść fascynowała z każdą kolejną przewróconą kartką. Niestety w między czasie czytałam kilka innych tytułów, więc skończenie jej trochę mi zajęło. 

Główną bohaterką jest Laureen, młoda fotografka. Jej życie jest spokojne i poukładane, można wręcz powiedzieć idealne. Ma córkę oraz szykuje się do ślubu z ukochanym. Jednak ta harmonia nie trwa długo, pewnego dnia rodzina kobiety ginie podczas napadu na bank, a życie Laureen wywraca się do góry nogami, a tajemniczy Sigarr, który pojawia się w jej życiu wcale nie ułatwia jej zadania. Autorka bardzo dobrze oddała uczucia, które towarzyszyły kobiecie po utracie bliskich. Najbardziej podobał mi się wątek z przemianą Laureen, jestem ciekawa jak jej charakter rozwinie się w następnej części. Bardzo ją polubiłam i myślę, że stanie się jedno z moich ulubionych książkowych postaci. 

Jeśli już jesteśmy przy bohaterach to oczywiście muszę wspomnieć o tych, którzy irytowali mnie w tej książce! Nie mogę tutaj nie wymienić przyjaciółki Laureen - Tessy  - na pierwszym miejscu. Jak na początku wydawała się tajemniczą i interesującą postacią, tak w dalszej części strasznie działała na nerwy. Z czasem stałam się wobec niej strasznie podejrzliwa; dalej jestem przekonana, że coś ukrywa! Także jej opiekuńczość wobec Laureen i niektóre jej zagrywki... Ugh! Drugą postacią, za którą nie będę tęsknić jest Ladysław, pseudo dowódca, który nie lubi gdy ktoś mu się przeciwstawia. Jego zachowanie w pewnym momencie zahacza o hipokryzję. 

Jeśli chodzi o sam pomysł na fabułę to jest naprawdę intrygujący. Autorka świetnie sobie poradziła z opisami magii, portali itp. Świat Zaprzysiężonych i Potępionych bardzo szybko wciąga i powoduje jednocześnie pewien niedosyt. Bardzo chciałabym się więcej dowiedzieć o innych rasach i światach. Mam cichą nadzieję, że w kolejnych częściach owy świat zostanie przedstawiony nam z szerszej perspektywy, pozwoli jeszcze bardziej się w niego wciągnąć. 

Bardzo podoba mi się zmiana perspektyw, urozmaica powieść i pozwala poznać punkt widzenia pozostałych bohaterów. Również plusy dla autorki za wtrącenie historii pobocznych postaci, dzięki czemu możemy z czasem lepiej ich poznać. Na nudę w owej powieści narzekać nie można - zwroty akcji, sceny walki były bardzo dobrze opisane, można się w nie wczuć, sprawiły, że książka intrygowała jeszcze bardziej. Jedyne co mi nie pasowało to wplecione scenki erotyczne, szczególnie ta z samego początku.

Czy polecam tę książkę? Owszem! Jest bardzo dobrze napisana, z ciekawą fabułą i świetnymi postaciami! Fanom fantastyki na pewno się spodoba! Chyba czas najwyższy dać szansę polskim autorom. Myślę, że sama jeszcze kiedyś wrócę do owego tytułu, zwłaszcza, że niedługo wychodzi nowe wydanie pierwszej części oraz tom drugi! 
5

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life