J.D. Horn – Wiedźmy z Savannah. Tom 1. Ród.

środa, 16 stycznia 2019

 

         
Kłamstwo jest całkiem proste. To prawda jest taka skomplikowana. Jest jak cebula, zawsze znajdziesz kolejną warstwę, jeśli będziesz obierać dalej.

Dość dawno na moją świętą półeczkę dołączyła powieść Wiedźmy z Savannah, lecz dopiero niedawno zabrałam się do jej poważniejszego przeczytania. Jako najmłodszą z całej trójki powinno mnie ciągnąć do takiego typu książek, lecz byłam do niej specyficznie nastawiona, gdy ją dostałam.
Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Nie widziałam żadnych większych wypowiedzi na temat owej pozycji. Tak samo nigdy nie natknęłam się na żadną wzmiankę o autorze, mimo mojego sporego doświadczenia z książkami fantasy. Kolejna powieść tego typu, wydana dla nastolatek. Od razu na start w mojej głowie pojawiło się nawiązanie do zadawanego często pytania Kolejna opowieść o dziewczynie, która odkryła w sobie magiczne moce? Kolejna zakochana w jakimś chłopaku, który jest niezwykły i tajemniczy?

Otóż któregoś dnia przysiadłam się do niej, gdy nie miałam ważniejszych rzeczy do roboty. Pierwsze kilka stron przychodziło mi naprawdę ciężko, męczyłam się nad ich przeczytaniem. Dopiero akcja wciągnęła mnie przy czwartym rozdziale. Wydarzenia się rozwinęły, tworząc pasmo zagadek, które ciągnęły czytelnika do doczytania kolejnej strony, która zawsze miała być ostatnią na dzisiaj. 

Cała książka skupia się przede wszystkim na losach jednej z sióstr bliźniaczek, członkiń najpotężniejszego rodu wiedźm Taylorów, który od wieków strzeże granicy między światem ludzi a demonów. Mercy jako jedyna z rodziny urodziła się bez śladu jakiejkolwiek magii. Jej siostra, Maisie, od małego była szkolona by przejąć rolę strażnika granicy. 

Mercy z własnej woli wplątała się w tak zwany trójkąt miłosny. Ma przy sobie chłopaka, który jest w nią zapatrzony, ale i tak kłóci się sama ze sobą, bo pociąga ją narzeczony własnej siostry.

Gdy ginie strażniczka granicy, babka bliźniaczek, w domu Taylorów odbywa się zjazd rodzin, by wybrać następny ród do przejęcia owego zadania. Gdy bliźniaczki decydują, że chcą wziąć udział w losowaniu, przez które jedna z nich prawdopodobnie zostanie strażnikiem, wszystko się komplikuje. Razem wkładają dłonie do worka, łapiąc dwa osobne fragmenty. Jak się okazuje, jedna z nich zostaje wybrana.

Podczas czytania tej książki nie miałam szczerze mówiąc pojęcia, skąd ta cała fascynacja w wypowiedziach odnośnie niej. Bohaterowie mało oryginalni, a wydarzenia... Mam wrażenie, jakby były spisane w jakimś notatniku wraz z nagłówkiem Co najbardziej będzie interesowało nastolatki. Jedyna postać, jaka mnie naprawdę zainteresowała był to Oliver, wujek głównej bohaterki, którego polubiłam przede wszystkim za jego świetne rady. Nie chcę wspominać o przeskakiwaniu po wątkach, które najwyraźniej autor sobie upodobał. Tak samo o rozegraniu fabuły  koniec książki bardzo mnie zawiódł. Treść oparta w większości na dialogach, przez które czytelnikowi bardzo ciężko jest się połapać... Głównie rzecz biorąc  może i po następne tomy bym sięgnęła, ale na pewno nie w pierwszej kolejności, czytałam lepsze dzieła w owej tematyce. Nie czuję klimatu tej książki, fabuły ani nie potrafię wczuć się w postacie.

Może historia ma potencjał, ale jak dla mnie na razie wykonanie fatalne. Będę musiała zabrać się za kolejne tomy, by ocenić całokształt.

1

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life