Shadowhunters

środa, 15 maja 2019



Love make you stronger.

Dnia 06.05.2019r. na Netflixie pojawił się ostatni odcinek trzy sezonowego serialu Shadowhunters. Każdy fan Cassandry Clare oraz Darów Anioła zapewne oglądał, a jeśli nie to słyszał o owej produkcji, gdyż właśnie na podstawie tej serii była kręcona. Od początku miałam zamiar wyrazić swoją opinię o ekranizacji losów Nocnych Łowców. W momencie, gdy dowiedziałam się, że serial będzie anulowany, postanowiłam poczekać do końca i dopiero wtedy się wypowiedzieć.

Dary Anioła to jedna z popularniejszych młodzieżowych serii i raczej nie trzeba dokładnie przybliżać tu fabuły. W skrócie, dla osób, które nigdy nie spotkały się ze światem cieni. Główną bohaterką jest Clarissa Fairchild, która pewnego dnia dowiaduje się, że w jej żyłach płynie krew Nocnych Łowców, których zadaniem jest zabijanie demonów i ratowanie świata. Oczywiście, nie brakuje tu innych nadprzyrodzonych istot. Wampiry, wilkołaki, czarownicy, czyli w powieściach typowo fantastycznych norma.

Serial był kręcony na owej fabule. Jednak czy można go porównywać z książką? Zdecydowanie nie. Dlatego skupię się tu na recenzji Shadowhunters, a może kiedyś na naszym blogu pojawi się również artykuł o serii Cassandry Clare. Wspomniałam o niej jedynie dlatego, że obie pozycje wiąże ze sobą to samo uniwersum i podobne postacie. Jeśli chodzi o fabułę...no cóż, serial nawiązuje w niektórych momentach do książek, ale głównie od nich odbiega.

Właśnie z tego powodu bardzo dużo fanów Darów Anioła nie przepada za ową produkcją. Czy słusznie? Oczywiście, jak każdy serial zdarzają mu się genialne odcinki oraz te, przy których zastanawiasz się, czemu marnujesz swój czas. Moim zdaniem, pomimo tych gorszych chwil, Shadowhunters jest warte obejrzenia. Fabuła odbiega od książek Cassandry Clare, mimo że właśnie na nich miała być wzorowana. Czy jednak jest to złe? Owszem, w niektórych momentach. Serce boli, gdy twórcy pomijają najistotniejsze elementy i wszystko zmieniają. Po przeczytaniu serii jednak masz taką myśl Dobra, wiem co mniej więcej się wydarzy, więc ten bohater na pewno nie umrze, w książce przecież żyje. A jednak. Czy te zmiany są zawsze negatywne? Muszę przyznać, że w wielu momentach podobały mi się niespodziewane zwroty akcji, pojawianie się czegoś nowego. 

Postacie. Zacznę od jednego pytania. Czy jest jakaś osoba, która obejrzała produkcję i nie pokochała Maleca? Serialowi Magnus Bane i Alec Lightwood to ideały. Ogólnie nie mam większych zastrzeżeń co do aktorów i postaci, które odgrywają, ale... No tak, jest jakieś ale. Katherine McNamara. Może nie jest jakoś tragicznie, ale genialną aktorką ona nie jest. Szczególnie gdy próbuje grać czarny charakter. Na całe szczęście nie trwało to długo, więc po prostu zapomnijmy.

Muszę zwrócić uwagę na jeden, ważny element. Ścieżka dźwiękowa. Moim zdaniem? Coś cudownego, uwielbiam utwory wykorzystywane w serialu. Oddają w odpowiedni sposób klimat danej sceny. Przyznam się, że wiele razy właśnie one doprowadziły mnie do łez. 

Co do wzruszających scen...raczej nie muszę mówić, że takowe występują? Chociaż mnie tak łatwo doprowadzić do ckliwości, że może jestem jedyną osobą, która płakała przy Shadowhunters (a na finale dostała depresji, hah). Owa produkcja wywoływała we mnie wiele emocji. Złość, smutek, współczucie. Osobiście uważam, że serial jest dobry w momencie, gdy zaczyna nam zależeć na losach bohaterów, przejmujemy się ich nieszczęściem i szczęściem oraz nie możemy się doczekać kolejnego odcinka.

Naprawdę żałuję, że nie obejrzę następnych sezonów, jestem naprawdę ciekawa w jaki sposób rozwinęliby akcję twórcy. Czuję, że teraz przez jakiś czas we wtorek będzie mi czegoś brakowało. Czy skończyło się jak powinno? Z jednej strony tak, z drugiej nie. Finał był niespodziewany, oryginalny i jednocześnie smutny. Taki, jaki posiada idealny serial. Z czystym sercem polecam ową produkcję, jednak od razu ostrzegam, że fani Darów Anioła powinni podejść do niego z ogromnym dystansem.
2

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life