Mindy McGinnis — Dyskretne Szaleństwo

środa, 20 lutego 2019





  - Dobrze się czujesz? - zapytał Thornhollow. 
- Doktorze, nacięto mi skórę aż do czaszki po obu stronach głowy, przez kilka dni podróżowałam w towarzystwie obcego mi człowieka, a w środku nocy wyciągnięto mnie z łóżka, aby pokazać zwłoki. Dziwna rzecz, ale nie dolega mi nic z wyjątkiem bólu głowy.
Jako, że nigdy nie zwracam uwagi na autorów książek, tylko wybieram dzieła, które podobają mi się z opisu, przez ręce przewinęła mi się XVIII-wieczna powieść Mindy McGinnis, opowiadająca dramatyczną z początku historię młodej córki senatora USA, Pana Mae.

Grace została odesłana do psychiatryka przez ciążę, której nie planowała i zdecydowanie nie chciała. Jak zauważyłam, rodzina wybrała szpital pod rządami znajomego głowy rodziny. Miałam wrażenie, że sam ordynator postradał zmysły, tak jak 7/9 personelu, co w sumie potwierdziło się przez kilkanaście późniejszych stron. Przełomowym momentem książki była sytuacja, gdy bez serca zamknęli dziewczynę w mniej przyjemnym miejscu, niż pusty, biały pokój z łóżkiem. Siedząc w piwnicy, bez nawet cienia światła poznała Falsteed'a. Postać, która zdecydowanie najbardziej przypadła mi do gustu, mimo jego dość... Uhm, specyficznej historii.

Tu rozpoczyna się dopiero zabawa. Podstępem Doktor Thornhollow uwolnił dziewczynę od tego piekła. To mało powiedziane, wepchnęli mu ją, żeby pojechała z nim, a personel upozorował jej śmierć ze strachu przed senatorem. Smutne jest to, że Grace trafiła do kolejnego przytułku dla obłąkanych. Tam jednak, całe szczęście, znalazła swój dom.

Fabułę mogłabym streszczać jeszcze w minimum czterech akapitach, lecz nie byłoby efektu ''wow'' jeśli ktoś zdecydowałby się ową pozycję przeczytać. Najważniejszym elementem, który najbardziej mi się podobał, był motyw szukania morderców. Bystrość Grace okazała się bardzo przydatna, lecz momentami wiedziałam, że autorka przesadza. No błagam, ale żeby ktoś zapamiętał jak była ubrana i zachowywała się konkretna osoba w tłumie?


Nauczyłam się i dowiedziałam sporo o morderstwach z tej książki (I jak jakieś upozorować, będąc mniej uchwytnym jako morderca) oraz o szaleństwie; między innymi, że w jakimś stopniu wszyscy jesteśmy szaleni, lecz każdy ma inny poziom dyskrecji co do tego. Największym zaskoczeniem jednak był dla mnie fakt, jak wiele potrafi zdziałać władza, pewność siebie i wysokie stanowisko, jakie zajmował Pan Mae. Jak dla mnie, powinni od razu go na szubienicę wprowadzić.

Książka jak dla mnie- jedna z lepszych, mimo tego, że nie wpasowywała się idealnie w moje klimaty oraz czas, w jakim akcja się działa. Jedynym minusem były dla mnie opisy; grunt w tym, że szczegóły wyglądu były rzadkie, albo mi się przysnęło i ich nie zrozumiałam. Do tej pory nie mam pojęcia, jak wyobrazić sobie Melancthona (Dalej również nie wiem, jak wymawia się jego imię) jako Doktora. Mimo tego, jak dla mnie cudo. Jestem zadowolona z wybrania tytułu. A za zakup dziękuję Meg, która jako dobra przyjaciółka postanowiła pocieszyć mnie książką.
0

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life