Titans

niedziela, 28 lipca 2019




Jason: This is awesome! Robin and Robin in action!
Dick: Who the hell are you?

Jason: Jason Todd, the new Robin, Robin 2.0, right?

Dnia 21 grudnia 2018 roku na Netflixie pojawił się jak na razie jednosezonowy serial, który platforma przypisała do moich proponowanych. W zasadzie nigdy nie miałam styczności z uniwersum DC, a z motywem superbohaterów obejrzałam jedynie kilka filmów, więc pomyślałam, że dam mu szansę i przedstawię swoją opinię. Sam serial nie jest dostępny w Polsce do obejrzenia na oryginalnej platformie, czyli na DC Universe. Cały sezon, podobnie jak inne produkcje DC, udostępnia nam Netflix. 

Na sam początek przyciąga wzrok i zainteresowanie jedna z głównych bohaterek- fioletowowłosa Rachel (Teagan Croft), która przeżywa tragedię jako nastolatka i odkąd pamięta, zmaga się z ukrytą mocą, której się... obawia? Miałam wrażenie, że ten wewnętrzny ''demon'' towarzyszył jej przez wieki.To właśnie on był prowokatorem kolejnych wydarzeń, które reżyser umieścił w serialu.

Głównych bohaterów jest czwórka, z czego każdy ma... specyficzne umiejętności, które mają pomóc mu w przetrwaniu kolejnych niebezpiecznych sytuacji. Żywa pochodnia, demon, sadysta socjopata i bestia. Zgaduję, że gdyby Meg zobaczyła ten serial, od razu pierwsza by powiedziała ''Asaial! Serial dla Ciebie!''.

Nigdy nie czytałam żadnego komiksu DC comics, więc nie mam porównania do oryginału, lecz spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami na temat całego uniwersum, w którym występują te postacie. I muszę się z nimi zgodzić, bo cały serial pochłonęłam mniej więcej w jeden, półtora dnia.

Postać, która została wykreowana idealnie w moje gusta? Powiedziałabym, że Koriand'r (Anna Diop), ze względu na jej ognisty charakter, lecz zdecydowanie bardziej spodobał mi się Richard ''Dick'' (swoją drogą, imię czasami zobowiązywało...) Grayson (Brenton Thwaites), facet z bolesnymi wspomnieniami z dzieciństwa i ciekawymi przeżyciami z Batmanem, jako jego pomocnik. Sceny jego walki to coś, co najprzyjemniej mi się oglądało w całej produkcji. Natomiast postać, której nie cierpiałam? Czekałam tyle na ten moment w tej recenzji, by trochę poszkalować. Zdecydowanie Jason Todd (Curran Walters), drugi Robin. Był zbyt pewny siebie i denerwujący, bym mogła go polubić. Mimo, że jego występ w serialu był niewielki, to i tak wystarczył mi ten czas, by go znienawidzić. Chłopak został idealnie wykreowany przez Curran'a na zarozumiałego i aroganckiego pomocnika Batmana.

 Moja ogólna opinia? Nie powiem, chciałabym z całego serca obejrzeć następny sezon, szczególnie po zakończeniu, które wyparło mnie z życia na dobre dwa dni. Jak dla mnie, serial na pewno zmieściłby się w folderze ''dobrych seriali, ale nie najlepszych''. Jest to dobra produkcja na weekend, którą można obejrzeć w jedną noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life