Tomasz Niziński — Taniec marionetek

środa, 6 listopada 2019


Autor: Tomasz Niziński
Wydawnictwo: Genius Creations
Data wydania: 30.03.2018
Kategoria: fantastyka
Liczba stron: 392

Czy wiecie, że poziom analfabetyzmu w piekle przekracza dwadzieścia procent? To prawdziwa plaga.

 Ostatnio starałyśmy się urozmaicić bloga różnorodnymi postami, żeby odejść trochę od tej monotonii. Mogłabym rzec, że ową recenzją książki powracamy do tego co było - jednak to najbardziej mylne stwierdzenie jakie mogłabym napisać. Pewnie nikogo już nie dziwi, że ponownie na naszym blogu pojawia się powieść polskiego autora. Jednak książka nie jest do końca taka zwyczajna, jak mogłoby się wydawać. Co Taniec marionetek ma w sobie takiego wyjątkowego? 


To nie jest kolejna książka o ratowaniu świata!
W tej rozgrywce stawka nie jest większa niż życie, a ludzkości nie grozi zagłada, lecz w najgorszym wypadku znaczne podwyższenie stóp procentowych.
Witaj w świecie, w którym demony są analfabetami, nekromanci nigdy nie trzeźwieją, a bohaterowie są zawsze gotowi ryzykować życiem. Cudzym.
Czarna Kompania, Podpalacze Mostów, Łowcy Kości i Siódmy Regiment z Erei to elita wśród najemnych kompanii.
[opis wydawnictwa]

 Historię poznajemy z perspektywy Isevdrira Norgaarda, dowódcy kampanii E Siódmego Regimentu - czyli grupy najemników. Cała akcja dzieje się w średniowieczu, w zapyziałym miasteczku Caellarh. W pewnym momencie Is zostaje najęty do coraz to nowszych zadań. Czy sobie poradzi?  

 Świat, który wykreował autor jest naprawdę interesujący. Muszę przyznać, że czytając ową powieść czułam się trochę jakbym przechodziła moje ukochane gry RPG. Podoba mi się, że jest zatarta granica między dobrem a złem. Nie ma tutaj miejsca dla bohaterów. Autor odbiega od typowych dla fantastyki schematów - i nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam takie książki - jednak dobrze jest przeczytać coś innego. Zamiast przeróżnych magicznych stworzeń czy też wszelkiej maści dziwnych demonów, autor stawia na naćpanego nekromantę, nieprzewidywalnego alchemika, diabła walczącego z analfabetyzmem w piekle, kupców i bankierów - mnie osobiście przypadło to do gustu.  

 Jeśli chodzi o styl autora to pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to kierowanie się bezpośrednio do czytelników. Is na początku bardzo często zwraca się do nas, powoli wprowadza w swój świat. Pierwszy raz zetknęłam się z tym w powieściach, ale muszę przyznać, że dzięki temu bardzo przyjemnie się czytało ową historię. Nie brakuje tutaj również poczucia humoru, które urzekło mnie już na samym początku - ledwo skończyłam czytać czwartą stronę, a już wiedziałam, że będę świetnie się bawiła z ową powieścią. Jeśli chodzi o zakończenie - zazwyczaj nie lubię otwartych zakończeń, jednak tutaj nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Jedyne czego mi brakowało to niespodziewanych zwrotów akcji, momentu zaskoczenia - jednak nie jest to wielka wada, która całkowicie ujmuje książce. 

 Powieść doceniam również za barwne postacie, te główne, jak i poboczne. Dużą sympatią darzę Is'a. Jest dość błyskotliwym człowiekiem, lecz czasami bywa mało domyślny. Nie boi się stawianych przed nim wyzwań - jest też postacią o sporym poczuciu humoru. Na pewno nie można nazwać go mianem dobrego bohatera, bez większego zawahania wykona swoje zadanie - nieważne czy skończy się to podpaleniem kilku budynków czy zabójstwem. 
 Nie mogę tutaj nie wspomnieć o moich dwóch ulubieńcach z Siódmego Regimentu - Liczydło, kwatermistrz, jeśli chodzi o zdobywanie nowych towarów nie ma sobie równych. Potrafi działać z precyzją i dyskrecją, bywa dość ironiczny. Drugą postacią jest Yorlan - szalony alchemik, niekiedy ciężko zrozumieć jego tok rozumowania i lepiej nie wdawać się z nim w dyskusje, jednak swoje obowiązki wykonuje bardzo solidnie, chociaż jego metody bywają czasami...dość brutalne. 
Jeśli chodzi bohaterów pobocznych to moją sympatię zyskał demon Belzebub, czy jak kto woli - Bub, postanowił prowadzić antykwariat w Caellarh, straszna z niego gaduła. 

Odpowiadając na pytanie zadane na wstępie - co jest takiego wyjątkowego w tej powieści? Wyjście poza schematy, zatarta granica między dobrem a złem, barwne postacie osadzone w intrygującym świecie, poczucie humoru, które wręcz pokochałam oraz styl autora, który był dla mnie miłym zaskoczeniem. Wszystko to sprawia, że powieść czyta się bardzo przyjemnie i ma się ochotę chwycić za kolejną część. Książka była dla mnie miłym zaskoczeniem, zazwyczaj nie sięgam po tego typu fantastykę. Uważam, że Taniec Marionetek przypadnie do gustu osobom, które nie są zwolennikami owego gatunku. Bardzo dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania tej książki. 

1 komentarz:

  1. Hmm no nie wiem, recenzja zachęcająca, ale po opisie fabuły nie wiem czy bym się odnalazła w tej książce

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life