Halloween Book Tag

czwartek, 31 października 2019


Postanowiłyśmy z okazji Halloween wrzucić na bloga coś innego niż recenzje. Wspólnymi siłami wymyśliłyśmy mały challenge, bądź jak kto woli Book Tag. Postanowiłyśmy napisać krótkie historie. Jakie są zasady? Wybrałyśmy kilka sytuacji, tradycji czy wydarzeń związanych z Halloween, rozdzieliłyśmy je między sobą, żeby nie zdarzyła się sytuacja, że będziemy miały to samo. Następnie na karteczkach wypisałyśmy różne postacie z książek i losowałyśmy po dwie do każdej sytuacji. Potem dla urozmaicenia wypisałyśmy uniwersum, w których umieścimy owych bohaterów. Efekty tego wszystkiego znajdziecie poniżej. Jeżeli chcecie dołączyć do zabawy serdecznie zapraszamy! Jeżeli zdecydujecie się również wziąć udział, koniecznie podeślijcie nam link w komentarzu - chętnie poczytamy! 


Carameless


MARATON HORRORÓW
(uniwersum; Baśniobór, postacie; Drusilla Blackthorn  „Mroczne Intrygi” , Alaska Young „Szukając Alaski”)

Drusilla usiadła na kanapie, podając swojej przyjaciółce, miskę z popcornem. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc nieszczęśliwy grymas na twarzy towarzyszki. Nieważne, pierwszy raz udało jej się namówić Alaskę na wspólny maraton horrorów. Nie miała najmniejszego pojęcia jak to zrobiła, jednak ważne było, że dała radę.
–Tylko pamiętaj, co mi obiecałaś, ma być niestraszne!–powiedziała Alaska w ramach przypomnienia.
Dru pokiwała głową, nie odzywając się. Dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka i tak przestraszyłaby się wszystkiego, co włączyłaby Drusilla. To był jeden z nielicznych aspektów, w których się różniły. Obie były na swój sposób odważne, silne i inteligentne. Alaska bała się naprawdę niewielu rzeczy, jedną z nich okazały się horrory. Gdy się poznały, a był to ciekawy momentem, bowiem uczestniczyły w obronie więzienia Zzyzx, które miało zostać otwarte przez przywódcę Stowarzyszenia Gwiazdy Wieczornej. Pomyśleć, że ta odważna Alaska walczyła z najgroźniejszymi i najstraszniejszymi demonami we wszechświecie. Ani przez sekundę się nie wahała. A teraz? Siedziała skulona na domowej kanapie w jednym z magicznych rezerwatów, patrząc z przerażeniem w ekran ogromnego telewizora.
–Gotowa?–odparła Drusilla, podchodząc do odtwarzacza płyt. W ręku trzymała zniszczone pudełko. Widać było, że je wiele razy wykorzystywała. Oczywiście, wybrała swojego ulubieńca. Koszmar z ulicy wiązów.
–Bardziej nie będę–mruknęła jej przyjaciółka, przykrywając się kocem.
Dru obdarzyła ją uśmiechem i włożyła płytę z filmem do odtwarzacza. Następnie szybko wróciła na swoje miejsce, zajmując siedzenie obok Alaski, która podzieliła się z nią okryciem. 
Nie minęło pięć minut, a Alaska pisnęła ze strachu już przynajmniej trzy razy. Podczas czwartego zakryła się kocem. 
–Co to było?–zapytała Drusilla, zatrzymując nagranie.
–Jak to co? Ten przerażający potwór! Jak można to oglądać! Nie możemy obejrzeć jakiegoś filmu psychologicznego? Lubię Lot nad kukułczym gniazdem!
–Cicho! Coś uderzyło w okno. Na pewno.
Dru odrzuciła koc i powoli wstała z kanapy. Nie odrywała przy tym ani na sekundę wzroku od miejsca, gdzie wcześniej coś usłyszała. Ruszyła do okna, słysząc że Alaska również podnosi się z siedzenia. Zdążyła postawić krok, kiedy nagle coś uderzyło w drzwi. Tym razem, po raz pierwszy to Drusilla krzyknęła. Obie, w tym samym momencie gwałtownie odwróciły się do źródła hałasu.
–Może...Sorensonowie czegoś zapomnieli?–wyszeptała Alaska, bojąc się głośniej odezwać.
Dru nie zdążyła jej odpowiedzieć. Drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wbiegła zamaskowana postać. Obie krzyknęły przerażone, wtulając się w siebie. Drusilla złapała pierwszą rzecz, jaka wpadła jej w dłonie i rzuciła w ową osobę. Okazało się, że postać dostała prosto w głowę poduszką.
–Serio? To miało boleć, ta?...Auć?–Ubrany na czarno mężczyzna zdjął maskę hokejową, typową dla Jasona z Piątku 13-tego.
–Seth!–oburzyły się przyjaciółki.
Jak skończył się ten wieczór? Oczywiście, bitwą na poduszki i wspólnym oglądaniem komedii połączonej z horrorem.




Madds
 

KOSTIUMY
(uniwersum: normalny świat, postacie: Ronan Lynch "Król Kruków", Dzwoneczek z "Piotruś Pan") 

 Ronan przemierzał wściekły ulice niewielkiego miasteczka. Nawet nie wiedział gdzie dokładnie jest. Cała sytuacja była dla niego absurdalna. Od początku wiedział, że z tej zabawy nie wyniknie nic dobrego, szczególnie dla niego. Z wściekłości kopnął leżący na chodniku kamień. 
–Cholera by ich wzięła.–Splunął na chodnik. Wszyscy stwierdzili, że świetnym pomysłem będzie losowanie partnera do zorganizowania kostiumu na imprezę Halloweenową, organizowaną dla wszystkich uniwersum. Nie miał nic przeciwko, dopóki nie wylosował panny irytującej.
–RONAN!–usłyszał piskliwy głosik. O wilku mowa-pomyślał. Czy ona nie mogła zostawić go w spokoju? Nie chciał z nią współpracować!–ZATRZYMAJ SIĘ!–Nagle znikąd pojawiła się przed nim mała, irytująca wróżka.Dzwoneczek również nie była zadowolona, jej partner był gburowaty i strasznie wredny. Nie chciała przyznać, ale trochę ją przerażał. Biła od niego zła aura...
–Odczep się!–warknął. Wróżka wywróciła oczami.
–Mi też się to nie podoba, ale nie mamy wyboru! Wszyscy zgodziliśmy się na takie warunki!– wykrzyczała zirytowana jego zachowaniem.–Poszukajmy strojów dla nas. Im szybciej to załatwimy, tym szybciej będziemy mogli się rozstać!–Chłopak niechętnie, ale przystał na propozycje małej wróżki. Westchnął. Naprawdę chciał mieć ten cały absurd już za sobą. 
–Od czego zaczynamy?–zapytał obojętnym tonem. 
–Niedaleko stąd widziałam sklepy. Może znajdziemy coś odpowiedniego!–Chłopak przytaknął. Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że trafili na normalny wymiar, dzięki czemu znalezienie kostiumu nie powinno sprawić im problemu. 
 Przemierzali ulice nieznanego im miasteczka, miał nadzieję, że ta mała irytująca istota wie, gdzie zmierza i nie zgubią się. Po kilku minutach marszu cisze przerwał głos Dzwoneczka.
–Spójrz!–Ronan uniósł jedną brew do góry i spojrzał na nią. 
–To sklep z zabawkami. Co chcesz tam znaleźć?–zapytał.
–Zastanów się przez chwilę głupku!–Wróżka ponownie była zirytowana.–Jestem mała, więc normalne ubrania nie będą na mnie pasować–wyjaśniła. Westchnął.
–Prowadź.–Wróżka podleciała do drzwi owego sklepu. Wyjęła z sakiewki trochę magicznego pyłu. Drzwi bez większego problemu otworzyły się. Weszli do środka. Dzwoneczek bez zawahania ruszyła w poszukiwaniu lalek, wiedziała, że znajdzie tam coś dla siebie i  nie myliła się. Czym prędzej zabrała się za przeglądanie ubranek. 
Ronan usiadł pod ścianą, czekając aż znajdzie jakiś kostium. Jednak mała wróżka była niezdecydowana. Mijały kolejne minuty, a oczy chłopaka powoli się zamykały. Ostatnia nieprzespana noc dawała mu właśnie o sobie znać. 
 Gdy otworzył oczy znajdował się właśnie w lesie. W jego lesie. Już wiedział, że zasnął. Wtedy przyszedł mu do głowy pomysł. Postanowił zabrać ze sobą kostium, który idealnie pasowałby do jego gustu. Swoje przebranie miałby już z głowy, nie musiałby się już dłużej męczyć z irytującą wróżką. Jak postanowił tak zrobił. Gdy obudził się w dłoni trzymał wymarzony strój. Dzwoneczek zaintrygowana przyjrzała się chłopakowi.
–Skąd to masz?–zapytała. Jego strój był mroczny, gdy chłopak go ubrał wyglądem przypominał jej demona z najgorszych koszmarów. Wzdrygnęła się. 
–Wyśniłem–wzruszył ramionami.
–PRZECIEŻ TO ZABRONIONE!–Wkurzyła się mała wróżka. Ronan tylko przewrócił oczami na jej słowa.–JA MÓWIĘ POWAŻNIE! 
–Daj spokój. Skończ wybierać swój strój i spadamy stąd. Nie zniosę ani minuty dłużej w twojej obecności. Twój piskliwy głosik zaczyna mi już działać na nerwy...–Wróżka na jego słowa zdenerwowała się jeszcze bardziej. Wkurzona wróciła do wybierania ubrań, gdy już się zdecydowała, wróciła przebrana do Ronana.
–Możemy już wracać?–zapytał, ta jedynie w odpowiedzi kiwnęła głową. Dzwoneczek wyjęła trochę magicznego proszku i stworzyła nim specjalne przejście do świata, w którym miała odbyć się Halloweenowa impreza. Wtedy do głowy przyszedł jej pomysł. Skoro on użył swoich umiejętności, czemu ja nie mogę?-pomyślała. Uśmiechnęła się tajemniczo i przepuściła chłopaka przodem. Zanim zdążył na dobre zniknąć w przejściu, Dzwoneczek wyjęła trochę magicznego proszku. Mroczny strój Ronana zamienił się na uroczy kostium wróżki. Oboje zniknęli w przejściu. Gdy znaleźli się po drugiej stronie wszyscy zgromadzeni wybuchli śmiechem. Ronan spojrzał na siebie, widziała jak spiął wszystkie mięśnie. Odwrócił się do niej z morderczym spojrzeniem. Mała wróżka wiedziała, że lepiej dla niej będzie jeśli zmyje się stąd jak najszybciej i tak też uczyniła. Jednak nic już nie było w stanie zniszczyć jej tego wieczoru. Widok Ronana w stroju wróżki już na zawsze zostanie w jej pamięci. 




Asaial

ZBIERANIE CUKIERKÓW
(uniwersum: Edom, Dary Anioła;postacie: Severus Snape "Harry Potter", Magnus Bane "Dary Anioła")

–A tylko spróbuj się odezwać, to poćwiartuję Cię i użyję do eliksirów.–na ciemnej, lekko zwęglonej ulicy rozchodził się niski warkot wydobywający się z gardła jednego z najlepszych Mistrzów Eliksirów w świecie czarodziei. Ubrany w swoje nieśmiertelne czarne szaty, łypał groźnie do góry na opaskę na głowę, która dorabiała mu maleńkie skrzydła nietoperza. Dwa kroki za nim podskakiwał jego ''towarzysz'', który mu się przytrafił. To właśnie on był odpowiedzialny za jego strój, lecz nie chciał się zgodzić na zmianę ubrań, więc siłą i czarami dokleił mu przepaskę. Snape warczał pod nosem, gdyż żadne z czarów nie chciały tego odkleić. 
–Rozchmurz się Severusie, to wspaniałe święto! Jedynie okolica niezbyt ciekawa–powiedział śpiewnym tonem Magnus Bane, dosypując sobie brokatu na różowe uszka królika.–Ja rozumiem, że dzielimy się rolami, ja wybierałem stroje, ty świat; ale to nie fair, że nie dałeś mi do końca wybrać, a jako miejsce wybrałeś... to coś.– mag rozejrzał się z niepokojem dookoła, po czym zerknął nad głowę, słysząc skrzek jednego z demonów.
–Nie będę dyskutował z półgłówkiem. Mi się tu podoba.– przyspieszył kroku, próbując najwyraźniej spalić wzrokiem koszyk na słodycze, trzymany w dłoni.–Obejdźmy te ustalone dwa domy i miejmy to za sobą.
No... właśnie. W tej zasadzie zaczynały im się komplikować plany. Severus wybrał sobie dość specyficzny wymiar na obchodzenie Halloween. Cały sęk w tym,  że Edom, jak to Edom, nie miał zbyt wielu człekopodobnych mieszkańców i większość z nich stanowiła demony. Trudno było znaleźć tu jakikolwiek zamieszkany budynek przez osobę, z którą mogliby się porozumieć.
–Spójrz tam! Trochę małe i zawalone, ale wygląda mi to coś na kształt chatki wiedźmy, może uda nam się z nią pogadać!–zawołał entuzjastycznie Magnus i ruszył sprężystym krokiem w stronę budynku, poprawiając swoje jakże realistyczne wąsy różowego królika. Energicznie zastukał w drzwi, które pod jego wpływem straciły kilka kawałków drewna. 
Z cichym skrzypnięciem drzwi się uchyliły, a w szparze pojawiła się twarz staruszki z wielkim, orlim nosem (Magnus zauważył, że jej nos wygląda niemal identycznie jak jego kompana) i chustką zawiązaną na włosach.
–Cukierek albo psi...–wykrzyknął szczęśliwie Magnus i zaraz po tym musiał przetestować swój refleks, gdy miła staruszka splunęła wielką, zieloną kulą pewnie jakiejś trucizny na wysokość jego głowy. Drzwi zatrzasnęły się z łoskotem, a on na szczęście zdążył się uchylić, choć chwilę później złorzeczył na brak kultury i przypalone uszka.
Tymczasem Severus stał obok i wykorzystywał całą swoją kontrolę, by nie roześmiać się sarkastycznie. Specjalnie wybrał taki wymiar- by dać temu marnego magowi w kość.
–No nic! Jeszcze jeden, nie traćmy nadziei!–próbował się pocieszyć Magnus, wymachując ręką. 
Po kilkunastu minutach dotarli do rozwalającego się (jak wszystko tutaj) zamku. Powybijane szyby zakrzywiały kąt padania z czerwonego nieba światła, rażąc ich po oczach. Magnus podszedł i zbliżył pięść do wrót, które same się uchyliły. Mag obejrzał się na towarzysza i pchnął je mocniej. Długi, czerwony dywan prowadził do podestu, na którym znajdował się tron. Prawdopodobnie na tronie powinien zasiadać jeden z Wielkich Demonów, lecz jedyna żywa istota tu obecna, to był jakiś pomniejszy demon zajadający resztki innego. 
–Coś mi tu nie gra...–mruknął Magnus, rozglądając się podejrzliwie. Po chwili zesztywniał i syknął cicho.–Zwiewamy stąd, nadchodzi Lilith, nie będziemy przyjaźnie przywitani.
Mówiąc to odwrócił się na pięcie i prześlizgnął się przez drzwi.–Zrobimy tak. Ja wyczaruję nam cukierki, chociaż zabawa naprawdę mnie ominęła, co mnie smuci, a inni się nie dowiedzą.– Po chwili koszyki wypełnione były łakociami. Ledwo schował rękaw kostiumu a w drzwi walnęła kula ognia, która nie wiadomo skąd się wzięła. Severus, znany ze swojego refleksu szpiega, a także przynależności do Slytherinu, w moment się aportował. Za to Magnus musiał chwilę wymachiwać rękami, by stworzyć sobie portal międzywymiarowy. Przeskoczył przez niego, boleśnie obijając sobie zadek, lecz nie przejął się tym mocno. Wszystkie osoby, które skończyły już zbierać cukierki siedziały w salonie i przyglądały się z zaciekawieniem jego przypalonym uszom i kwasowi wypalającemu brokat. Magnus odetchnął z ulgą i sprawdził wszelkie kieszenie, po czym spojrzał na kompana.
–SNAPE! GDZIE ŻEŚ ZOSTAWIŁ TE CUKIERKI?!

1 komentarz:

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life