You

środa, 22 stycznia 2020


It`s gonna be really fun
fucking destroying you. And I deserve that.


Gdy serial trafił na platformę Netflixa nie byłam jakoś szczególnie zainteresowana, chociaż sam opis już krzyczał, że to zdecydowanie moje klimaty. Jedyne co wtedy zrobiłam, to dodałam go do listy i wróciłam do oglądania innych produkcji. O You przypomniałam sobie pewnego dnia, przeglądając najpopularniejsze propozycje Netflixa. Uznałam, że nie znajdę nic ciekawszego, więc postanowiłam, że owy serial będzie moim następnym celem. Pierwszy sezon obejrzałam już jakiś czas temu i zapewne nie podjęłabym się recenzji, gdyby nie część druga. Miałam ogromny dylemat czy w tym poście napisać właśnie o You, czy może o Sex Education, którego sezon drugi wciągnął mnie na tyle, że całe osiem odcinków obejrzałam w dzień, w którym znalazły się na Netflixie. Jak widzicie, pozostałam przy You. Jednak czy to oznacza, że ten serial był dobry? A może wręcz przeciwnie?

Joe (Penn Badgley) jest młodym menadżerem księgarni, prowadzi spokojne życie, które skupia wokół klasycznych powieści. Sielankową historię mężczyzny zmienia Beck (Elizabeth Lail), obiecująca pisarka. Na samym początku owa znajomość nie wydaje się żadnym zagrożeniem. Joe za pomocą mediów społecznościowych uzyskuje informacje o nowo poznanej kobiecie, nic nadzwyczajnego. W końcu w dzisiejszych czasach bardzo często internet definiuje naszą osobowość, to dzięki niemu odnajdujemy wspólne zainteresowania, znajomych itd. Z czasem jednak zauroczenie młodego mężczyzny zmienia się w obsesję i postanawia on zlikwidować każdą przeszkodę, która może zaszkodzić jego nowej relacji.

Tak prezentuje się opis pierwszego sezonu i chyba na tym pozostanę. Jeśli miałabym pisać o drugim, jestem pewna, że zdradziłabym za dużo, a tego nie chcę. Najważniejsze jest to, że głównym bohaterem w drugiej części jest również Joe (yeah!), więc jeśli urzekł was tak samo jak mnie, to spokojnie. Muszę przyznać, że serial spodobał mi się przede wszystkim ze względu na wykreowane postacie. Jako miłośniczka książek z czystym sumieniem przyznaję, że Joe...jest idealny. No dobra, dobra, niby ma jakieś zadatki na socjopatę, no ale...to Joe, okej? Beck. Nie byłam jej fanką od samego początku. Chociaż intrygował mnie jej charakter i czułam, że ma o wiele więcej do zaoferowania niż to pokazywano. Chyba dopiero oglądając drugi sezon, pojawiła się we mnie myśl Okej, Beck jest super. Od samego początku obdarzyłam sympatią postacie drugiego sezonu; Delilah, Ellie I Forty`iego. Raczej nie muszę tu wiele opowiadać, silne kobiety i szalony miłośnik filmów. Wydaje mi się, że równie ciekawą postacią jest Paco, młody przyjaciel głównego bohatera. Uwielbiałam ich relacje, to, jak Joe polecał mu te wszystkie cudowne klasyki. No po prostu sama chciałabym mieć takiego znajomego.

Warto również zwrócić uwagę na dwie rzeczy, które mogę spokojnie stwierdzić, sprawiły, że owy serial jest jednym z moich ulubionych. Bardzo rzadko to mówię, więc You ma w sobie to coś, dzięki czemu zasłużyło sobie na ten tytuł. Co takiego? Narracja. O wszystkim opowiada sam Joe. Mamy szansę obserwować jak jego zauroczenie zamienia się w obsesję, lepiej poznajemy jego psychikę (co wręcz ubóstwiam). Nadaje całości odpowiedni klimat tajemniczości oraz zawiłości ludzkiej psychiki. Może nie jest to jakoś bardzo wyjątkowe, bo na pewno jest wiele seriali, które posiadają takowa narrację (chociaż aktualnie na myśl przychodzi mi tylko Riverdale), ale jednak tutaj wpasowuje się to idealnie w fabułę. Co jest drugą rzeczą? Zakończenia. Jesteśmy w stanie je przewidzieć, ale jednak samo wykonanie...no wow. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o sezon pierwszy...miałam takie przebłyski, że tak, to na pewno się wydarzy, ale może jednak...Nie byłam po prostu pewna. W drugiej części to od drugiego, może trzeciego odcinka spodziewałam się. Pomimo to, twórcy i tak byli w stanie mnie zaskoczyć przez inne zwroty akcji i następstwa głównych wydarzeń. Z chęcią bym się teraz rozpisała na temat tych zakończeń, no ale...chyba musicie przekonać się sami.

Czy You znalazł się na liście moich ulubionych seriali? Zdecydowanie tak. Tak, tak i tak. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon. W międzyczasie postaram się również zapoznać z książką, na podstawie której powstała owa produkcja. Z całego serca polecam, szczególnie miłośnikom thrillerów, seryjnych zabójców i stalkerów. Zachęcające? Mam nadzieję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life