Sekretna obsesja (2019)

środa, 1 stycznia 2020

Kochani, post był pisany przed świętami, a publikujemy go teraz, dokładnie w Nowy Rok!
 Właśnie z tej okazji chcemy życzyć Wam wszystkiego co najlepsze. Oby ten rok był lepszy niż poprzedni!

Nadszedł czas na świąteczne filmy, jednak postanowiłam jeszcze trochę je od siebie odsunąć i na razie jedynie dodaje je do swojej listy na Netflixie, aby odrobinę poczekały. Dlaczego? Zdecydowanie nie jestem jeszcze w świątecznym nastroju. Poczekam aż mój pokój nabierze czerwonych barw i akcentów, a w całym mieszkaniu zacznie unosić się cudowny zapach pierników i pieczonych ciast. W grudniu obrałam sobie za cel Grimma który na początku stycznie zostanie zdjęty z Netflixa (halo, uda mi się wszystko obejrzeć?), jednak w przerwach między odcinkami oglądam również filmy, aby odciąć się od świata detektywa Burkhardta. Jednym z moich ulubionych gatunków są thrillery. Musiałam więc nadrobić tegoroczną Sekretną obsesję. Jednak czy było warto?

W skrócie, Jennifer (Brenda Song) poznajemy w momencie, gdy budzi się w szpitalu. Okazuje się, że młoda kobieta po traumatycznej napaści doznała amnezji. Na całe szczęście, ma przy sobie kochającego męża, który wspiera ją w ciężkich chwilach i pomaga jej wyzdrowieć. Ale...no właśnie, zawsze jest jakieś ale. Czy Jennifer jest tak naprawdę bezpieczna? Czy zło, które doprowadziło jej do takowego stanu odeszło? A może tylko czeka, aby ponownie wkraść się w życie młodej kobiety? Co jest prawdą, a co złudzeniem?

Poza gatunkiem filmowym przekonała mnie oczywiście aktorka. Kto nie kojarzy Brendy Song? Zdecydowanie jedna z niezapomnianych postaci mojego dzieciństwa. Przede wszystkim seriale Nie ma to jak statek i Nie ma to jak hotel. Po prostu nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Jak się spodziewałam, nie zawiodłam się jej grą aktorską. Tak samo z pozostałymi bohaterami. Poradzili sobie może nie jakoś nadzwyczajnie i nie zapadną mi w pamięć, ale było...dobrze.

Jednak czy sam film był jakiś wybitny? Absolutnie nie. Bardzo możliwe, że obejrzałam zdecydowanie za dużo produkcji owego gatunku i w bliskich klimatach, ale to nie znaczy, że film jest zły właśnie dlatego. Wcale nie narzekam na niektóre powtarzające się schematy, no ale...wszystkie schematy? Serio? Nic mnie nie zaskoczyło. Kompletnie nic. Można było dodać jakiś poboczny wątek, który byłby zaskoczeniem. Jednak...cóż, nie. Po co, prawda? Odrobinę się zawiodłam, przyznam. Do tego sam trailer...poważnie, jeśli chcecie obejrzeć film, pod żadnym pozorem nie próbujcie zacząć od zwiastunu. Mam wrażenie, że właśnie tam zawarta jest cała akcja, która psuje późniejsze "zaskoczenia".

Właśnie, akcja. O wiele za mało. Film rozkręcił się gdzieś...pod koniec? Nie wiem, skupiłam się na puzzlach, które były dla mnie większą rozrywką niż owa produkcja. Ani przez chwilę nie poczułam napięcia i nie zastanawiałam się Co dalej? ponieważ doskonale to wiedziałam. Miałam małą nadzieję, że może coś zmieni się w ostatnich dziesięciu minutach filmu, przy samym końcu. Zawiodłam się, tak, ponownie. Rzadko jestem tak krytyczna wobec filmów i książek, jednak tym razem...

Czy Sekretna obsesja jest warta obejrzenia? Dla mnie nie. Fani thrillerów nic nie stracą, nic nie zyskają. To jest...no nijakie. Jedynym plusem jest tak naprawdę gra aktorska Brendy Song, nic poza tym. Uratowała całą produkcje, tak to wyłączyłabym film po godzinie (a to i tak za długo). Jeśli lubicie motyw obsesji, mogę polecić Współlokatorkę z 2011. O wiele lepszy i do tego trzymający w napięciu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life