A Series of Unfortunate Events

środa, 10 kwietnia 2019


Przyszedł na plażę, jakby nigdy nic, powiedział parę słów- i na zawsze odmienił ich życie.

 W ostatnim czasie miałam okazje przejrzeć Netflixa w poszukiwaniu ciekawych, nowych produkcji, które mogłabym obejrzeć i wciągnąć się w przedstawiony świat. Przeszukując, wertując, wpadłam na Serię Niefortunnych Zdarzeń, jednak w formie serialu, co mnie lekko zdziwiło. Pamiętam, że gdy byłam małym dzieckiem wraz z siostrą siadałyśmy i oglądałyśmy produkcję o takiej nazwie, lecz był to krótki film. Teraz wiem, ile rzeczy on ominął.

Kilka lat później, gdy moja biblioteka była już trochę pokaźna, moja polonistka
i bibliotekarka zamówiła kilka książek i niektóre wystawiła do sprzedania uczniom, którzy mogliby być zainteresowani. Wtedy ujrzałam jedną z kilku części serii, niestety, nie była to pierwsza część. Dorwałam Ogromne Okno, które w sadze znajdowało się gdzieś pośrodku. W ten sposób po wielu latach moja miłość do tej sagi obudziła się i przypomniałam sobie  ten tytuł.

Wracając do serialu, oglądając produkcję Netflixa, mimo, iż wciągnęłam się w historię Baudelaire'ów, to ta opowieść wydawała mi się zbyt... rozwlekła? Oczywiście to nawet lepiej, niż skrócona wersja filmu, ale nie mam niestety porównania do serii książek, żeby odwołać się co do długości.

Mimo swojej rozciągłości, serial dalej był interesujący.

Cała akcja rozpoczyna się od nieszczęśliwego pożaru willi Baudelaire'ów, w wyniku którego giną rodzice Wioletki, Klausa i Słoneczka. Nie dość, że sieroty muszą radzić sobie z niełaskawym losem, trafiając na bankiera, który próbuje im znaleźć dom (nieudolnie, ponieważ w sumie głównie robi to ze względu na swoje interesy), to jeszcze poluje na nich... Hm, ''wuj''? W każdym razie, baaardzo daleki krewny, który czyha na ich majątek.

Hrabia Olaf (Neil Patrick Harris), w sumie znienawidzony przeze mnie bohater, stary kawaler, ze swoją grupą aktorów z naprawdę kostiumami... Po prostu mwah! (Ironia zionie na kilometr). Aż mnie boli, jak zrobili niektórych bohaterów nieświadomych jego tożsamości, mimo tylko zmiany peruki. To bolało mocno. W każdym razie, przez trzy sezony Hrabia poluje na dzieci, chcąc zdobyć ich majątek najróżniejszymi sposobami. Nie obawia się nawet największych zbrodni.





Moi ulubieni bohaterowie? Zdecydowanie Słoneczko Baudelair (Presley Smith); kilkuletnia dziewczynka, wykreowana na osobę z dużym mózgiem, świetnymi pomysłami i bardzo przydatnymi ostrymi zębami... Pomińmy fakt, że tych zębów miała dwa. Poza tym- Klaus Baudelair (Louis Hynes), oczytany czternastolatek, który wie aż nadto o rzeczach, które normalnemu człowiekowi by się nie przydały. 

Pomijając Baudelair'ów- Moje serce skradły mocno trojaczki; Duncan, Quigley i Izadora Bagienni (Avi Lake i Dylan Kingwell). Byli bardzo podobni do głównych bohaterów, lecz jednocześnie tak odmienni, że nie dało się ich nie lubić.

Soundtrack to coś, co do tej pory gra mi momentami w głowie. Głównie na sprawdzianach z matematyki, gdy mam problem ze skupieniem się. Mimo, że nie mam zbytnio o czym napisać w tym akapicie, to piosenka That's not how the story goes będzie w moim serduszku zawsze. Utwory, które zostały umieszczone w tym serialu doskonale podkreślają powagę sytuacji, przerażenie bohaterów czy żarty wypowiedziane przez nich. 

Jednak nie mogę wymieniać samych plusów o tym serialu, bo byłoby to zbyt nudne, nieprawdaż? Mimo, iż tragedia, która ciągnęła się przez te wszystkie sezony, miała być podkreślona przez przyciemnioną kolorystykę, to prawie czarno-biały ekran mnie bolał.

Drugim i chyba ostatnim minusem, przynajmniej jak dla mnie, był motyw edukacyjny
w serialu. Nadawało to klimatu; owszem. Uczyło trudniejszych aforyzmów i słów? Oczywiście. Ale szlag mnie trafiał po prostu, gdy w scenariuszu znalazło się pół minuty, minuta, na wyjaśnienie znaczenia słowa wspólnik.

Podsumowując; myślę, że Seria Niefortunnych Zdarzeń to jeden z najlepszych seriali, jakie do tej pory widziałam, i jeden z tych, które pochłonęłam w rekordowej szybkości (Nie licząc 6 sezonów Dr House'a, które wciągnęłam w trzy tygodnie...). Urzekł mnie fabułą
i postaciami oraz soundtrackiem. I może chodzi tu o sentyment z dzieciństwa, lecz dalej myślę, że zostanie on w moim serduszku na zawsze.
 

1 komentarz:

  1. Słyszałam o tym serialu bardzo dużo pozytywnych opinii ale jakoś nie umiem się przemóc

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Szablon wykonany przez My pastel life